Patrząc na to, jak „salon”
zachwyca się niepełnosprawnymi, tylko czekam, aż jakiś
„celebryta” albo inny „autorytet” utnie sobie nogę na wizji,
bo dojdzie do wniosku, że bycie pełnosprawnym jest za mało modne.
I niewystarczająco postępowe.
A głupie ludzie powtarzają: „Och,
jacy bohaterowie! Ach, jacy zdolni ludzie! Pomniki budować, piosenki
pisać! Podziwiać!”. Tylko czy to jest to, o czym niepełnosprawni
tak marzą? Czy właśnie tak traktuje się „normalnych” ludzi?
No, w naszym kraju sportowcy
„pełnosprawni” akurat mają tak samo źle, jak niepełnosprawni
– ani się o nich za często nie pisze, trenują w kiepskich
warunkach, zarabiają grosze. Może i ciężko pracują, ale że
wybrali takie a nie inne dyscypliny, to kasa leci do piłkarzy. Ot,
tak to już jest, że klient (kibic) decyduje, co chce oglądać i za
co płacić. U nas wolimy piłkę nożną. Nic dziwnego, tak swoją
drogą, bo co jest fajnego w rzucie młotem albo podnoszeniu
ciężarów? No właśnie.
Tymczasem niepełnosprawni sportowcy
domagają się jakiegoś specjalnego zainteresowania, ale jednocześnie „chcą być
traktowani jak zwykli ludzie”. No i na przykład ja ich tak
traktuję – nie oglądam paraolimpiady, tak jak nie zachwycam się
żużlem czy siatkówką (w której najlepszy jest ten, kto jest
wysoki – jak powiedział Paweł Zarzeczny, z czym się w stu
procentach zgadzam).
Ale postępowi dziennikarze i postępowi
komentujący na portalach wymagają od polityków (!) Bóg wie czego.
Na przykład Tomasz Lis, niedoszły kandydat na prezydenta, a więc
wielki autorytet, w nowym Newsweeku piszę tak (za natemat.pl):
Tomasz Lis wyraża swój zawód wobec najważniejszych polskich
polityków, którzy nie zaangażowali się wystarczająco we
wspieranie naszych reprezentantów.
To znaczy co miał zrobić Donald Tusk?
Oprawę na stadionie (co zresztą byłoby możliwe, wszak to były kibol)? A Bronisław Komorowski w trakcie maratonu biec
za zawodnikami i ich dopingować? Politycy są chyba od...
politykowania, a nie wspierania zawodników. No, chyba że pan Lis
chciałby, żeby więcej pieniędzy poszło na związki zajmujące
się niepełnosprawnymi. Lewica by pewnie zaklaskała uszami, a
wtórowałby im socjalny elektorat.
„Normalnie” niepełnosprawnych
sportowców traktuje też Dorota Zawadzka (to ta superniania od
„karnego jeża”):
Niezależnie od tego czy
wygrywali NASI czy nie nasi, gdy padał rekord, zawodnik wygrywał
albo po prostu docierał do mety - zatykało mnie. Rosła gula w
gardle. Wzruszałam się i jestem im wszystkim za to niebywale
wdzięczna. I jestem z nich dumna.
Dumna? Bo co, bo potrafili dobiec na
metę? Rzucić czymś i przy tym nie zabić się? Czyli nie wierzyła
w powodzenie ich akcji, tak? Na to wygląda. I jeśli byłbym
niepełnosprawnym sportowcem, to po przeczytaniu takich słów
zamiast się cieszyć, martwiłbym się, że znowu mnie nie
doceniono. Jak widać to nie Korwinowi musieli udowadniać swoje
talenty, ale właśnie Lisowi czy Zawadzkiej – to im trzeba było pokazać, że
pomimo niepełnosprawności są w stanie sobie poradzić. To w takim
razie kto jest faszystą, pani Stokrotko?
Jeszcze dalej idzie Katarzyna Hall,
były minister edukacji, która w miłości do niepełnosprawnych
przebiła wszystko – skoro Korwin za rzekomą niechęć do ludzi
kalekich (co oczywiście jest bzdurą, bo wystarczy przeczytać jego
felieton, ale po co, skoro można powtarzać za autorytetami?)
nazwany został „faszystą”, tak pani Hall spokojnie zasłużyła
na miano „antyfaszysty”. Na swoim blogu na natemat.pl napisała
tak:
Przedwojenne filmy pokazują
okularników jako osoby nieporadne, odróżniające się od tych bez
okularów gorszą orientacją, mniejszą atrakcyjnością. Wtedy tak
dokładnie jak dziś nie diagnozowano wad wzroku i okulary były
czymś raczej wyjątkowym. Dziś nosi je bardzo wiele osób, stały
się właściwie niezauważalne, a czasem nawet ocenia się je jako
dodające urody. Wierzę od lat, że kiedyś tak samo jak okulary
zaczniemy postrzegać na przykład kule lub wózek inwalidzki.
Piękne! Moda na niepełnosprawność!
„Mamusiu, za miesiąc studniówka, kupisz mi nowy wózek? - Ależ
córko, przecież dostałaś na osiemnastkę piękne kule! - Oj,
mamo, kule są już niemodne! - No dobrze, dobrze, pomyślimy. A
wyczyściłaś już protezę?”.
Monty Python jak malowany. Straszną
krzywdę robią ci ludzie niepełnosprawnym – bo to wszystko
dalekie jest od normalności. I z „równym” traktowaniem ma
niewiele wspólnego.